niedziela, 26 marca 2017

Za kapsel od piwa

61 dzień w sieci
Życie życiem a blog blogiem

Gdy rozpocząłem prowadzenie tego bloga, obiecałem publikować poza bitewniakami także teksty traktujące o grach RPG. Najwyższy czas wywiązać się z tej obietnicy.

W gry fabularne gram od wielu lat, a od piętnastu jestem narratorem opowieści. I choć jako mistrz gry wychowałem się na Dungeon and Dragons, to dziś prowadzone przeze mnie sesje niewiele mają wspólnego z tym kanonicznym RPGiem. Teraz składa się na nie autorska  mechanika i dużo opowieści - nazywam je storytellingiem ze wspomaganiem.

Dlaczego opuściłem krainę rzutów wiadrem kości i tabelek na każdą okazję? Dlaczego nie gram już w starego dobrego DnD'eka, czy inny system? Po co próbuję tworzyć swoją mechanikę, gdy w sieci jest ich od groma?

Może miałem dość graczy, którzy nigdy, przenigdy nie czytają podręczników? Albo dość pojękiwania, że systemy są nielogiczne? A może chciałem mieć narzędzie, które pozwoli zagrać od razu nawet tym osobą, które będą grać po raz pierwszy?

Cóż, chyba wszystko po trochu zaważyło na mojej decyzji.

Dziś chciałem podzielić się z Wami taką właśnie szybką mechaniką RPG. Bazuje ona na rozwiązaniach, które wielu z Was zapewne zna. I choć nie jest ona odkrywcza, to dobrze się sprawdza.

Ale zanim dobierzecie się do zamieszczonego poniżej skromnego PDF'a, krótka historia o początkach tej mechaniki.

Czas: początki studiów. Wyjazd na konferencję. Grupa zmęczonych całodziennymi wykładami studentów. Wieczorem pada propozycja - sesja RPG. Zero podręczników, zero scenariusza i do tego grupa mieszana - świeżynki i zaprawieni gracze. Dlaczego, by nie?

Zaczynamy:
- A w jakim klimacie gramy? Fantasy, sf? A może coś z filmów - będzie łatwiej dla nowych.
- Ok. Więc zagramy coś a la Men in Black. Jakieś jeszcze życzenia?
- Chcecie, aby miejsce akcji było wam znane? Dobra, to może Gliwice - każdy z nas zna.
- Tak, widziałem te lampy w pokojach. W ogóle pensjonat komuna na wypasie. Chcecie użyć tego klimatu? No dobrze, ja tu tylko będę prowadził.
- Podsumujmy. Gramy w Gliwicach, komuna nigdy nie upadła, mamy rok ok. 2000, a wy wcielacie się w agentów, który mają zając się sprawą kosmitów na terenie Politechniki Śląskiej. Coś pominąłem?
- Jest nas dużo. Mamy się dobrze bawić na tej jednostrzałówce, więc mechanika będzie prosta: każdy wymyśla sobie dwie cechy - jedną super (zaje**stość) i jedną wadę (ch**owizne). Mogą być odjechane, czemu nie. Teraz bierzcie po dwa kapsle do ręki, używacie super cechy dajecie mi żeton, ja używam waszej wady oddaje wam żeton. Prawda, że proste?

Sesja z tych, które zapadają w pamięć. Studenci jako pseudozombi sterowane przez kosmitów. Pojedynek na 12 piętrze Supersamu. Osiłkek rzucający Franią 3000 w kosmistów w prochowcach. Śmiertelna winda. Podejrzane kaczki na Kłodnicy i oldschoolowy robot pająk z promieniem śmierci na Placu Piastów w finale sesji. Dużo śmiechu, gracze z wypiekami na twarzy i tona, tona dobrej zabawy.

Tak się zaczęło. Gra na kapslach od piwa.
Z czasem pojawiła się potrzeba kostek - nie dla graczy, ale dla mnie, aby dodać element losowy i zdjąć z moich barków, niektóre decyzje. I to w zasadzie tyle.

Przed Wami pierwsza publiczna prezentacja tej prostej mechaniki.
Oczywiście to wciąż wersja robocza i jeszcze sporo pracy przede mną.

Mechanika
Karta postaci awers
Karta postaci rewers

Dajcie znać, co o niej myślicie.
Może spróbujcie coś zagrać.

Bawcie się dobrze. 

sobota, 11 marca 2017

Planszówkowe Białe Kruki - (nie do końca) Figurkowy Karnawał Blogowy XXXI

46 dzień w sieci
Sam nie wiesz, co masz w szafie...

Po raz kolejny biorę udział w  Figurkowym Karnawale Blogowym. Tym razem dość przewrotnie nie pokażę figurek, ale coś z naprawdę starych planszówek. Nie da się ukryć, że to właśnie te tytułu przyczyniły się do tego, że ostatecznie wpadłem w szaleństwo gier bitewnych. Odkurzenie ich to podroż do dzieciństwa.

Ale najpierw, aby formalności stało się zadość:  XXXI edycję FKB prowadzi Grish na swoim blogu Fat Lazy Painter, a całą tę doskonałą zabawę rozpoczął Inkub na blogu Wojna w miniaturze
Tematem trzydziestej pierwszej edycji jest Biały Kruk - tak więc zajrzałem do szafy z największymi skarbami i oto one.

Na pierwszy ogień moja najbardziej ograna planszówka - Przekleństwo Mumii. 

Wiele godzin spędziłem wraz ze znajomymi przy tej grze produkcji Games Workshop, wydanej w Polsce przez Sferę. Nie ukrywam, że sporo czasu spędziłem przy niej również sam, bo ta gra z 1988 roku ma zasady dla gry solo (!). I to naprawdę działa!
Ta gra, po którą sięgnąłem nie długo po warcabach i Fortunnie, całkowicie wywróciła moje myślenie o grach. Trójwymiarowa plansza, dwunastościenna kość (która po raz pierwszy pojawiła się wtedy w nadwiślańskim kraju), różne postacie o odmiennych statystykach, potwory, zagadki, mumie, zamknięte sarkofagi i pościg w poszukiwaniu eliksiru nieśmiertelności - a to wszystko w klimacie niczym z filmów o Indiana Johnsie! Tak ta gra spędzała mi sen z powiek w dzieciństwie. 

Niedawno wraz ze znajomymi znów się pochyliliśmy nad nią i jak się okazało nie straciła ona ani trochę ze swojej magii, może wręcz odwrotnie. Na plus, poza niezwykle przyjazną instrukcją, zaliczyć można grafikę i krótkie, ale klimatyczne fabularne wstawki do spotkań, jakie odbywamy wewnątrz wielkiej piramidy. Doskonale wymyślony jest również sposób, w jaki poruszamy się po planszy - poza graczem aktualnie wykonywającym swoją turę pozostali uczestnicy gry mają możliwość zagrania na kogoś karty ruchu - w efekcie rywalizacja jest niezwykle zacięta, a postacie błądzą niczym w prawdziwym labiryncie.
Dziś ta gra jest dla mnie bezcenna.





Tuż obok na półce znajduję drugiego bohatera dzisiejszej opowieści.
Który z pisarzy zrobił dla nas zarażonych fantastyką więcej niż mistrz Tolkien? 
Ja należę do tych, którzy po dziś dzień czytują Władce Pierścieni czy Sirmallion z niegasnącym zapałem. Tym cieplej myślę o następnej grze, jaką chcę Wam zaprezentować. 

Przed Wami pierwsza polska planszowa wojenna gra strategiczna - Bitwa na Polach Pelennoru.

Oblężenie Minas Tirith rozpalało wyobraźnie na długo przed tym zanim ujrzeliśmy ją na ekranach kin. I niejednego zastanawiało, czy to mogło potoczyć się inaczej.  W tej przeznaczonej dla dwóch osób planszówce gracze odgrywają starcie sił Saurona i  Wolnych Ludzi. Gra jest dość skomplikowana, ale tym z Was, którzy grywają w bitewniaki nie powinna sprawić żadnych trudności.
Po przebrnięciu przez obszerną, ale pisaną zrozumiałym językiem instrukcję, można zasiąść do około czterogodzinnej rozgrywki i rzucić swoje armie - papierowe żetony - do morderczej walki na polu bitwy - dużej hexagonalnej planszy.
I mimo, że wydana przez Encore gra nie wygląda dziś imponująco, to nie grafika zachwyca w nej, a odwzorowanie klimatu książki. Mamy do dyspozycji jednostki doskonale znane z trylogii - ogromne olifanty (tudzież mumakile), dzikie ludy z Hardu, mnogość orków, Grandalfa i Króla Nazguli, Rohan naciągający jako posiłki i wiele innych smaczków. Wciąż mało? Katapulty miotające kamienie, ogniste kule, odcięte głowy, kubły z wrzącą smołą i czarodziejski taran wykuty w ogniach Mordoru. Tak to spełnienie  marzeń dla tolkienomaniaka. A grafika na pierwszej stronie instrukcji do dziś jest jednym z moich ukochanych obrazów fantasy.
Mój egemplarz to drugie wydanie gry opublikowanej w 1984r.





I na koniec gwóźdź programu, mój biały kruk: "nowiutki" Gwiezdny Kupiec 

I choć mój egzemplarz do dziś jest dziewiczy, to stanowi dla mnie również coś szczególnego. Dlaczego? Ta gra z 1982 roku nie posiada grafiki - naprawdę - to tylko tabele i żetony. Za to twórcy przed samą instrukcją umieścili opowiadanie wprowadzające graczy w świat gry -  i właśnie za to uwielbiam tę grę - porusza wyobraźnie. Olbrzymie fregaty handlowe przemierzające zimny kosmos. To jeden z kamieni milowych do mojego uwielbienia s-f. O wiele później czytając Diunę wracałem myślami właśnie do tej gry.
Dziś, gdy już po raz kolejny kończę lekturę instrukcji wiem, że w najbliższym czasie postaram się uczynić moją wersję gry używaną.





I to tyle ode mnie. Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was okrutnie. Dajcie znać jak się podobało. Kto wie, może pojawi się tu więcej o grach na planszy.
A może ktoś ma ochotę na partyjkę? :)