Bo ktoś w internatach się domaga
Trzydziestego dnia września anno dominium 2017 obył się w katowickim klubie Inny Wymiar kolejny turniej Warheima (lub kolejne Mistrzostwa Polski w Warheima - będę lobbować te określenie). Nie mogło mnie tam zabraknąć.
Chwilę przed godziną dziewiątą stawiłem się na miejscu z moim odziałem Zwierzoludzi, aby po raz czwarty w historii tych turniei stać się chłopcem do bicia.
I choć pierwszą potyczkę z Maniexsem udało mi się wygrać, to potem fortuna odwróciła się ode mnie. Jak zawsze bitwa z Maniexsem przebiegła w dobrej atmosferze - jak dla mnie tak powinny wyglądać potyczki.
Zaczynamy turniej. Potyczka nr 1 |
To nie wygląda dobrze - potyczka nr 2 |
Trzecim adwersarzem był Pepe. Przystąpiłem do bitwy z dobrym nastawieniem,. Mimo osłabienia wciąż miałem przewagę szybkości i dobrze manewrując miałem szansę przeprowadzić swojego chorążego na drugą krawędź stołu. Los chciał inaczej. Pierwszy rzut w tej grze - wypada jedynka więc wystąpi zdarzenie losowe - kwaśny deszcz - wykonujemy rzuty - mój chorąży umiera straszliwą śmiercią, a smród palonego kwasem furta unosi się nad polem bitwy. Mogę tylko liczyć na remis, co ostatecznie się udaje (choć w nieelegancki sposób) - gdy tylko mogę, uciekam z pola bitwy zanim Pepe zdąży zrealizować cel potyczki.
Potyczka nr 3 |
Potyczka nr 3 - nie było nas wielu... |
Czwarta gra. Przeciwnik Krnąbrny, jak zawsze w złoto-błękitnych barwach Marineburga. Czy tym razem los był dla mnie łaskawy. Zgadliście - ani trochę. Pierwszą swoją turę zaczynam klasycznie - zdarzeniem losowym - wyjące budynki. Cała moja drużyna znajduje się pod wpływem tego efektu podczas, gdy najemnicy z Marienburga stoją z daleka śmiejąc się, gdyż ich zdarzenie nie objęło. Druga runda Krnąbrnego, aktywuje on swojego szpiega zabijając mi chorążego. Nie eleganckie. Skuteczne. Bardzo sprytne. W mojej drugiej turze Hersztowi Zwierzoludzi udaje się zapanować nad stadem i wyłączyć z akcji szpiega, ale zło już się dokonało. Z początkiem trzeciej tury zanim doszło to walki Zwierzoludzie uciekają z pola bitwy, a ja ląduje na 17 miejscu tego zacnego wydarzenia.
Potyczka nr 4 - prawie nie bolało. |
Ktoś mógłby zapytać dlaczego wciąż przychodzę na te turnieje, gdy fortuna wyraźnie daje mi do zrozumienia, że to nie moja gra. Można powiedzieć, że nie liczy się zwycięstwo, ale sama gra - z tym, że to tylko częściowo prawda. Ja pojawiam się tam dla spotkania z innymi graczami, aby zobaczyć ludzi, którzy dzielą moją pasję do figurek i gier. Oby jak najczęściej udawało się nam spotkać w tak szerokim gronie.
Tu przychodzi czas aby chwalić. Wielkim plusem tej edycji było zmniejszenie ilości gier do 4. Grało się spokojniej, rozmów towarzyskich było więcej. Więcej dało się pogadać. I na zdjęciu nie wyglądaliśmy jak zdjęci z krzyża :D
Zresztą organizacja jak zawsze na medal. Najlepiej zorganizowane turnieje bitewniaków w jakich brałem udział.
Gdy emocje opadły przyszedł czas zobaczyć nagrody. I to całkiem zacne, jak na niezbyt wysoką lokatę.
Po pierwsze kubek. Musi być. Kawa zawsze smakuje lepiej z turniejowego kubka.
I sporo innych skarbów. Więc po kolei:
Beczułki od Renedra - nawet nie znałem firmy, a ten dodatek waloryzujący wygląda naprawdę porządnie. Rzeźba drewna wygląda bardzo przekonująco. Koledzy Pirata Janka na pewno ucieszą się i chętnie przygarną beczułkę rumu na podstawkę.
Large Octopus od CP Models - muszę przyznać, że na początku nie wiedziałem co to jest. Na szczęście koledzy przybyli z pomocą i wyjaśnili. To nie pierwszy model tej firmy, jaki wpadł mi w ręce po turnieju, poprzedni niedawno posłużył mi do stworzenia Demogorgona. Ten uroczy stwór zapewne również zagości w jakiś sposób w bandzie piratów.
Chickens Kit od Ristuls Extraordinary Market - po prostu kury. (KURY! Boże, jakie to dobre) Nie wpadłbym sam na taki dodatek, ale już mam co najmniej kilka pomysłów. Powiem krótko, kapitan goblińskich piratów nie będzie miał papugi :D
Cmentarne podstawki od Micro Art Studio - oj to ciekawy zestaw. 15 kwadratowych podstawek, 8 wzorów i każdy naprawdę oddający klimat. Żaden mniej lub bardziej martwy lokator cmentarza nie powstydziłby się na takiej wystąpić. Co z nimi zrobię? Jeszcze nie wiem. Czas pokaże.
Chorąży oraz muzyk górskich orków od Shieldwolf Miniatures - dzięki temu mam już troje górskich orków w mojej kolekcji. Pierwszy wpadł mi w ręce również przy okazji Turnieju Warheima. Modele wyglądają ciekawie i alternatywnie do tych z GW. Może kiedyś, w dalekiej przyszłości, będą zaczątkiem oddziału dzikich orków do Warheima.
No i to było by na tyle. Nikt nie zarzuci mi, że nie dałem relacji z turnieju.
Na osłodę mojego skromnego siedemnastego miejsca pozostaje mi satysfakcja, że turniej wygrał znajomy, którego do Warheima wciągnąłem - z tego miejsca pozdrawiam Zawisze i jeszcze raz gratuluję mu zwycięstwa.
PS. Zdjęcia z wydarzenia dzięki uprzejmości QC
Dzięki za relację. :)
OdpowiedzUsuńDzięki za relację i mam nadzieję, że do zobaczenia w marcu =)
OdpowiedzUsuń