2 bitwa
W drugiej bitwie moi zielonoskórzy piraci spotkali na placu bitwy Złotą Kompanię Elmina. Właściciel bloga Paint for the Paint God wystawił swoją osławioną drużynę na zasadach piechoty morskiej z Marienburga.
Gobliny z wprawą ruszyły do zbierania skarbów rozrzuconych na polu bitwy, ale ludzie postanowili im pokrzyżować szyki. Potyczka toczyła się na dwóch brzegach rzeki dzielącej teren gry. Prawą flanką dowodził kapitan Dragan w asyście Hamlina łowcy niewolników oraz sztandarowego. W kierunku znaczników rozrzuconych w pobliżu pomnika piraci skierowali również trzech fanatycznych kaprów oraz dwóch z nowo najętych snotlingów. Po drugiej stronie rzeki szaman Ismet prowadził natarcie trzech przywołanych squigów. Siłę ognia zapewniali matowie Tanvir oraz Tahir wraz z ostatnim z fanatyków. Za mięso armatnie posłużyły dwa pozostałe snotlingi.
Złota Kompania również postanowiła podzielić swoje siły. Naprzeciw dowódcy goblinów wyruszył wrogi dowódca wraz z czarodziejką oraz czwórką wojaków. Drugi brzeg rzeki miał zabezpieczyć imponujących rozmiarów bosman Berg prowadzący do boju piątkę wojowników. Trzecią cześć ludzkiej kompanii stanowili kusznicy, którzy szybko zabezpieczyli przeszkodę w centralnej części pola bitwy i z stamtąd razili goblinów bełtami przez całą grę.
Walka w budynkach była bardzo dynamiczna, ludzie szybko dopadli tam do zielonoskórych, ci jednak nie umierali tak łatwo, jakby sobie tego życzył dowodzący ludźmi. Strzały Kaprów okazały się mordercze, a strzały kuszników dosięgały tylko snotlingi, wysłane przodem.
W tym samy czasie walki na drugiej flance przebiegały po myśli piratów. Strzały z kuszy tylko nieznacznie spowolniły szarże squigów, za to pistolety matów okazały się celne. Po chwili przyzwane mordercze stworki dotarły do wojowników w ślicznych pancerza. Gwoździem do trumny dla wojaków po tej stronie bitwy było zdarzenie losowe - błędne ogniki, które uniosły się z nadrzecznych szuwar (niewątpliwe sprowadzone wolą Gorka), zasiały strach i zamęt w sercach ludzi. Nawet ogromny Bosman uciekał z pola bitwy.
Na obu flankach piraci, pomimo walk, robili to do czego przywykli - grabili znaczniki kosztowności.
Gdy na lewej flance trwał chaos, walki po przeciwnej stronie nabierały na sile. Dowodzący Złotą Kompanią, wsparty magią, odnosił sukcesy w siekaniu goblinów. Czarodziejka mająca w swoim arsenale zaklęty miecz zbliżała się niebezpiecznie. Jednak po raz kolejny ostrzał kaprów na bliski zasięg okazał się morderczy dla wrogów. W międzyczasie Kapitanowi, osłanianemu przez resztę drużyny, udaję się dotransportować znacznik do wieży. Dzięki temu gwarantuje on Załodze Zielonoskórych Kaprów zwycięstwo, gdy chwilę później Dowódca Złotej Kompanii zarządza odwrót, pragnąc uniknąć dalszych start, a nie widząc szans na zwycięstwo.
16-4 dla zielonoskórych.
|
2nd battle
In the second battle, my green-skinned pirates met Elmin's Gold Company on the battlefield. The author of the blog Paint for the Paint God fielded his notorious Marine Infantry warband from Marienburg.
The goblins skillfully started to collect treasures scattered around the battlefield but Marienburg people decided to thwart them. The skirmish took place on two banks of the river dividing the battlefield. The right flank was commanded by Captain Dragan, assisted by Hamlin, the slave hunter and the standard bearer. Pirates also directed three fanatical capers and two of the newly hired snotling, In the direction of the treasure markers scattered near the monument. On the other side of the river, the shaman Ismet led the assault of three summoned squigs. The firepower was provided by the Tanvir and Tahir and the last of remaining the fanatics. The other two Snotlings served as cannon meet.
The Golden Company also decided to divide its forces. The Goblin commander was engaged in combat with the enemy sorceress and four warriors. The other side of the river was to be secured by the rather opulent bosun Berg, leading the five warriors in battle. The third part of the Marienburg company included crossbowmen, who quickly secured an opportune position in the central part of the battlefield and continuously shot at goblins throughout the encounter.
The fight in the buildings was very dynamic, people of Marienburg quickly got to the greenskins, but they didn't die as easily as humans would expect. The Privateer's shoots were deadly, and the crossbow arrows only reached the forward-most snotling.
At the same time, the battles on the second flank went as Goblin pirates planned. Crossbow shots only slowed down the squig charges slightly, and the mate pistols proved accurate. After a while, summoned murderous creatures reached the warriors in their cutesy amours. The tipping point for the soldiers on this side of the battle was a random event - the fiery flames that rose from the riverside rushes (undoubtedly brought by Gork's will) sowed fear and confusion in the hearts of people. Even the huge bosun fled the battlefield.
On both flanks, despite the fighting, the pirates did what they were used to do - robbed valuables and treasure.
As chaos continued on the left flank, the fights on the opposite side grew stronger. Commanded by the Golden Company, supported by magic, he was successful in chopping goblins. The sorceress, who had her enchanted sword in her arsenal, was approaching dangerously. However, once again, pistol shots at close range turned out to be deadly to enemies. In the meantime, Captain, shielded by the rest of the team, manages to transport the marker to the tower. Thanks to this, he guarantees the Crew of the Greenskin Capers victory when a moment later the Commander of the Golden Company manages to retreat, wishing to avoid further quarrel and abandoning any chance for victory.
16-4 for greenskins.
|