wtorek, 31 października 2017

Goblin Just Wants To Have Fun - FKB - XXXVIII

261 dzień w sieci...
Tym razem sam na siebie ukręciłem ten bat.

Październik nieubłaganie dobiega końca, a listopad zagląda już zza progu - przyszedł więc czas na wpis z okazji Figurkowego Karnawału Blogowego.

W tym miesiącu to właśnie ja wybrałem temat, z którym mieliśmy się zmagać i jak możecie przeczytać tutaj temat października to: "W przerwie walk".

Ustanawiając temat miałem w głowie zupełnie inny model, jednak przeglądając bitsy wpadł mi w ręce pochodzący z jakiejś zabawki kowbojski kapelusz. Dawno temu, gdy rozpoczynałem przygodę z Mordheim, chciałem użyć go do stworzenia goblińskiego cowboy'a.

No i stało się, stary pomysł doczekał się realizacji w wersji, która nawet mnie zaskoczyła.


Budowa tego modelu sprawiła mi wiele radości - orczo-goblińska technologia na sznurek i ślinę to sama radość.

Szkoda tylko, że model ten ma zerowe szanse na pojawienie się w bitwie inaczej, niż w formie elementu terenu.

I to byłoby na tyle - krótkie spojrzenie na to, co gobliny porabiają w obozowisku, gdy Orczy szef nie patrzy.

Już jutro podsumowanie październikowej edycji FKB - zatem wciąż jeszcze jest czas, by dołączyć do zabawy :)





Rzut oka na model przed malowaniem.





sobota, 14 października 2017

Relacja z Mitterherbst oraz opening nagród.

244 dzień w sieci
Bo ktoś w internatach się domaga

Trzydziestego dnia września anno dominium 2017 obył się w katowickim klubie Inny Wymiar kolejny turniej Warheima (lub kolejne Mistrzostwa Polski w Warheima - będę lobbować te określenie). Nie mogło mnie tam zabraknąć.

Chwilę przed godziną dziewiątą stawiłem się na miejscu z moim odziałem Zwierzoludzi, aby po raz czwarty w historii tych turniei stać się chłopcem do bicia.

I choć pierwszą potyczkę z Maniexsem udało mi się wygrać, to potem fortuna odwróciła się ode mnie. Jak zawsze bitwa z Maniexsem przebiegła w dobrej atmosferze - jak dla mnie tak powinny wyglądać potyczki.

Zaczynamy turniej. Potyczka nr 1
Druga potyczka z Kozą, który rozgromił mnie głównie dzięki psiarczykowi i jego sforze, mocno nadwyrężyła moją drużynę.  Nie ukrywam mocno zaskoczyła mnie siła jego drużyny, sam Koza okazał się również lepszym ode mnie strategiem.

To nie wygląda dobrze - potyczka nr 2


Trzecim adwersarzem był Pepe. Przystąpiłem do bitwy z dobrym nastawieniem,. Mimo osłabienia wciąż miałem przewagę szybkości i dobrze manewrując miałem szansę przeprowadzić swojego chorążego na drugą krawędź stołu. Los chciał inaczej. Pierwszy rzut w tej grze - wypada jedynka więc wystąpi zdarzenie losowe - kwaśny deszcz - wykonujemy rzuty - mój chorąży umiera straszliwą śmiercią, a smród palonego kwasem furta unosi się nad polem bitwy. Mogę tylko liczyć na remis, co ostatecznie się udaje (choć w nieelegancki sposób) - gdy tylko mogę, uciekam z pola bitwy zanim Pepe zdąży zrealizować cel potyczki.

Potyczka nr 3 

Potyczka nr 3 - nie było nas wielu...


Czwarta gra. Przeciwnik Krnąbrny, jak zawsze w złoto-błękitnych barwach Marineburga. Czy tym razem los był dla mnie łaskawy. Zgadliście - ani trochę. Pierwszą swoją turę zaczynam klasycznie - zdarzeniem losowym - wyjące budynki. Cała moja drużyna znajduje się pod wpływem tego efektu podczas, gdy najemnicy z Marienburga stoją z daleka śmiejąc się, gdyż ich zdarzenie nie objęło. Druga runda Krnąbrnego, aktywuje on swojego szpiega zabijając mi chorążego. Nie eleganckie. Skuteczne. Bardzo sprytne. W mojej drugiej turze Hersztowi Zwierzoludzi udaje się zapanować nad stadem i wyłączyć z akcji szpiega, ale zło już się dokonało. Z początkiem trzeciej tury zanim doszło to walki Zwierzoludzie uciekają z pola bitwy, a ja ląduje na 17 miejscu tego zacnego wydarzenia.

Potyczka nr 4 - prawie nie bolało. 


Ktoś mógłby zapytać dlaczego wciąż przychodzę na te turnieje, gdy fortuna wyraźnie daje mi do zrozumienia, że to nie moja gra. Można powiedzieć, że nie liczy się zwycięstwo, ale sama gra - z tym, że to tylko częściowo prawda. Ja pojawiam się tam dla spotkania z innymi graczami, aby zobaczyć ludzi, którzy dzielą moją pasję do figurek i gier. Oby jak najczęściej udawało się nam spotkać w tak szerokim gronie.

Tu przychodzi czas aby chwalić. Wielkim plusem tej edycji było zmniejszenie ilości gier do 4. Grało się spokojniej, rozmów towarzyskich było więcej. Więcej dało się pogadać. I na zdjęciu nie wyglądaliśmy jak zdjęci z krzyża :D

Zresztą organizacja jak zawsze na medal. Najlepiej zorganizowane turnieje bitewniaków w jakich brałem udział.

Gdy emocje opadły przyszedł czas zobaczyć nagrody. I to całkiem zacne, jak na niezbyt wysoką lokatę.

Po pierwsze kubek. Musi być. Kawa zawsze smakuje lepiej z turniejowego kubka.
I sporo innych skarbów. Więc po kolei:



Beczułki od Renedra - nawet nie znałem firmy, a ten dodatek waloryzujący wygląda naprawdę porządnie. Rzeźba drewna wygląda bardzo przekonująco. Koledzy Pirata Janka na pewno ucieszą się i chętnie przygarną beczułkę rumu na podstawkę.



Large Octopus od CP Models - muszę przyznać, że na początku nie wiedziałem co to jest. Na szczęście koledzy przybyli z pomocą i wyjaśnili. To nie pierwszy model tej firmy, jaki wpadł mi w ręce po turnieju, poprzedni niedawno posłużył mi do stworzenia Demogorgona. Ten uroczy stwór zapewne również zagości w jakiś sposób w bandzie piratów.



Chickens Kit od Ristuls Extraordinary Market - po prostu kury. (KURY! Boże, jakie to dobre) Nie wpadłbym sam na taki dodatek, ale już mam co najmniej kilka pomysłów. Powiem krótko, kapitan goblińskich piratów nie będzie miał papugi :D




Cmentarne podstawki od Micro Art Studio - oj to ciekawy zestaw. 15 kwadratowych podstawek, 8 wzorów i każdy naprawdę oddający klimat. Żaden mniej lub bardziej martwy lokator cmentarza nie powstydziłby się na takiej wystąpić. Co z nimi zrobię? Jeszcze nie wiem. Czas pokaże.




Chorąży oraz muzyk górskich orków od Shieldwolf Miniatures - dzięki temu mam już troje górskich orków w mojej kolekcji. Pierwszy wpadł mi w ręce również przy okazji Turnieju Warheima. Modele wyglądają ciekawie i alternatywnie do tych z GW. Może kiedyś, w dalekiej przyszłości, będą zaczątkiem oddziału dzikich orków do Warheima.




No i to było by na tyle. Nikt nie zarzuci mi, że nie dałem relacji z turnieju.

Na osłodę mojego skromnego siedemnastego miejsca pozostaje mi satysfakcja, że turniej wygrał znajomy, którego do Warheima wciągnąłem - z tego miejsca pozdrawiam Zawisze i jeszcze raz gratuluję mu zwycięstwa.

PS. Zdjęcia z wydarzenia dzięki uprzejmości QC


czwartek, 12 października 2017

Ogłoszenie parafialne - II Świąteczna Wymiana Figurkowa

242 dzień w sieci...
Propozycja nie do odrzucenia.

Choć #38 edycja FBK którą mam przyjemność prowadzić wciąż trwa to QC i Maniex już atakują z świąteczną edycją. A gdy oni proszą o wrzucenie czegoś na stronę to się nie odmawia. A więc po raz pierwszy, ogłoszenie parafialne:

Podobnie jak miało to miejsce rok temu, już dziś wraz z Maniexem przejmujemy #40 grudniową edycję Figurkowego Karnawału Blogowego i wzorem innych społeczności proponujemy wam temat, czyli…


II Świąteczną Wymianę Figurkową


Co to jest Świąteczna Wymiana Figurek

Ogólnie i w skrócie: uczestnicy wydarzenia malują figurki dla innych uczestników wymiany w określonym terminie.

Niniejszym zapraszamy szanowne państwo-draństwo do wzięcia udziału w II Świątecznej Wymianie Figurkowej. Zanim jednak zgłosicie swój udział przeczytajcie uważnie przedstawione poniżej zasady.

II Świąteczna Wymiana Figurkowa – ZASADY.

W celu zgłoszenia swojego udziału, prześlijcie poniższe dane na email: quidamcorvus (at) poczta . fm do 31 października 2017, w tytuł wiadomości wpiszcie Świąteczna Wymiana Figurkowa:
  • profil na Facebook lub Google+
  • adres bloga
  • imię i nazwisko
  • adres domowy
  • numer telefonu komórkowego
Ponadto musicie spełnić przynajmniej jeden z poniższych warunków, żeby Wasze zgłoszenie mogło zostać przyjęte:
Odpiszemy z potwierdzeniem przyjęcia każdego zgłoszenia.

Odbiorcy dla wszystkich uczestników zostaną wybrani w sposób losowy do 7 listopada 2017 roku. Każdy uczestnik otrzyma maila z danymi osoby, dla której będzie malować. Nie będziecie znali osoby, która maluje dla Was.

Na pomalowanie pieszej figurki w skali 25-35 mm macie półtora miesiąca. Termin wysłania figurek to poniedziałek, 19 grudnia 2017. Wyślijcie mi proszę informacje o wysyłce i odbiorze figurek (adres e-mail jak wyżej). 

Postarajcie się dotrzymać terminu. Wiemy, że życie płata różne figle. Tym niemniej, półtora miesiąca to czas w zupełności wystarczający na pomalowanie figurki. Poinformujcie mnie, jeśli będziecie mieli problemy z ukończeniem malowania w wyznaczonym czasie. Nie znikajcie z pola widzenia, znajdziemy razem jakiś sposób, żeby jakoś wyjść z takiej sytuacji.

Bardzo proszę, przemyślcie swoje zobowiązania na najbliższy okres. Czy jesteście pewni, że pomalujecie figurkę w półtora miesiąca?

Do Was należy wybór figurki, którą pomalujecie. Nikt nie spodziewa się konkursowego poziomu, ale odrobina wysiłku jest mile widziana. Celem Wymiany jest zabawa, zaskoczenie i obdarowanie znajomych malarzy i blogerów.

Lubimy element zaskoczenia w naszych Wymianach. Nie zdradźcie się dla kogo i co malujecie.

Zróbcie zdjęcie pomalowanej przez Was figurce. Otworzymy specjalny temat na Azylium, który posłuży nam za galerię figurek z Wymiany. Nie komentujcie tam proszę, to tylko galeria. Oczywiście nikt nie będzie zabraniał pokazania figurek w osobnym temacie na forum lub na swoim blogu jeśli będziecie chcieli posłuchać opinii lub po prostu pochwalić się.

Figurki muszą być wysłane jako przesyłki rejestrowane (list polecony, paczka). Przechowajcie dowód wysłania, może się przydać na wypadek zagubienia przesyłki.

W razie jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości kontaktujcie się ze mną bądź skorzystajcie z tego tematu.

Dzięki za poświęcony czas. Powodzenia, jeśli zdecydujecie się dołączyć do zabawy!


Pzdr,
Maniex
i QC

środa, 11 października 2017

Łapać tego kultyste! - Pandemic czas cthulhu - opening i pierwsze wrażenia.

241 dzień w sieci
Macki, kultyści, mroczne piwnice - to co lubię najbardziej...

30 września był wielkim wydarzeniem w świecie Warheima - po raz kolejny odbył się turniej (albo jak kto woli mistrzostwa polski), jednak tego dnia zostałem zaskoczony czym innym. Obdarowano mnie nową planszówką, którą teraz Wam przybliżę.

Pandemic: Czas Cthulhu to ciekawy przypadek przeniesienia udanej i znanej mechaniki z jednej gry do innych realiów.

Gra będąca matką tej gry (i całej linii gier) to kooperacyjna gra, w której gracze mają za zadanie zatrzymać zarazę zagrażającą ludzkości. Gracze podróżują po mapie świata, zdobywając karty badań pozwalające wynaleźć lek na daną chorobę, jednocześnie walcząc z wybuchami nowych ognisk choroby. Pandemic zdobył uznanie i jest rozpoznawalną grą goszczącą w wielu domowych kolekcjach.

W Pandemic grałem dwukrotnie i bawiłem się świetnie. Tym z większym zapałem zabrałem się za odsłonę w klimacie Lovecraft'a.


Pudełko ładne i ciężkie - zapowiada się ciekawie.

Wewnątrz krótka, ale zupełnie wystarczająca instrukcja, okraszona nawet niedługim opowiadaniem (co prawda nie tak obszernym jak te, o którym wspomniałem tutaj). Wielki plus za grafikę w punktach wyjaśniającą przygotowanie do gry - dzięki temu staje się ono banalnie proste.

Pudełko zaraz po otwarciu.

Króto, treściwie i z klimatem.

Gotowi do rozgrywki
 Zarówno plansza, jak i karty idealnie komponują się z mrocznym klimatem opowiadań Lovecrafta.
W pudełku znajdziemy również figurki przedstawiające poszukiwaczy, w których wcielają się gracze, trzy figurki shoggothów oraz dwadzieścia sześć maleńkich figurek groźnych kultystów. Figurki wykonane są całkiem dobrze i czekam już na moment, gdy uda się mi je pomalować (przy moim tempie przewidywany termin to 2025). Całość uzupełnia kość szaleństwa oraz żetony bram i poczytalności. Gdybym miał być malkontentem, to żetony mogły być wykonane z plastiku lub zastąpione szklanymi tokenami - ale i tak, jak wspominałem, to bardzo posunięte czepialstwo gdyż karton, z którego wykonano żetony jest porządny i nieprędko się zniszczy.
Odwiedzimy miejsca znane z opowiadań

Nasz główny adwersaż

i pomocnicy przedwiecznego.

Straszliwi kultysci

Nasi herosi - nadzieja na uratowanie świata przed szaleństwem

For the Emperor! - male porównanie skali

Gra przeznaczona jest od 2 do 4 graczy Sama rozgrywka również nie jest kopią oryginału, a raczej wariacją na temat. I choć stawka pozostaje ta sama - walka o losy świata - to sprowadzenie gry do miast znanych z opowiadań mistrza grozy sprawia, że o wiele mocniej wczuwamy się w naszych bohaterów. A mówiąc już o bohaterach, nie zapomniano również o nieodłącznym mechanizmie szaleństwa - obowiązkowym punkcie w każdej grze związanej z pisarzem z Providence. Dodatkowo na plus należy zaliczyć trzy opcje stopniowania trudności rozgrywki - prawda tylko na zasadzie ograniczenia ilość kart, ale zawsze coś.

Pierwsza rozgrywa (dwuosobowa) zakończyła się zwycięstwem. Nie było trudno, ale dwukrotnie w ostatniej chwili udało się nam uchronić przed przegraną.  Trzeba też powiedzieć, że na naszą korzyść zagrało również szczęście początkującego - karty podchodziły nam jak z nut. Pięćdziesiąt minut rozgrywki minęło szybko i bardzo przyjemnie. Póki co Pandemic: Czas Cthulhu jawi się jako przyjemna, mocno klimatyczna gra na jesienne wieczory - nie za trudna, ale również nie za łatwa.

Słyszałem kilka opinii, że Czas Cthulhu jest grą zbyt łatwą - dlatego będę rzetelnie zapisywał przebiegi potyczek, aby w przyszłości przedstawić Wam moje zdanie.
To tyle na dziś.
Przyjemnych wieczorów przy planszy.


niedziela, 1 października 2017

Figurkowy Karnwał Blogowy - XXXVIII - W przerwie walk

230 dzień w sieci...
To będzie wspaniały dzień.

Stało się! Figurkowy Karnawał Blogowy zagościł na ten miesiąc w The Dark Oak.
Choć chętnych było wielu, to przywilejem debiutanta, ja poprowadzę naszą październikową zabawę. Jak większość z nas wie Karnawał rozpoczął Inkub na swoim blogu Wojna w miniaturze,
z kolei przegląd poprzednich edycji znajdziecie dzięki Quidam Corvus tutaj.


Temat, który wybrałem na ten miesiąc to: 

"W przerwie walk"


Już śpieszę z wyjaśnieniami. Tym razem naszym wyzwaniem jest uchwycenie tego momentu pomiędzy starciami. To może być chwila, gdy milkną działa wroga, a może mała francuska winniczka wieczorową porą, gdzie żołnierze na chwilę zapominają o okropieństwach wojny. Może zmęczony wojaczką najemnik, który siorbie zupę ze swojego hełmu, czy choćby ten najbardziej prozaiczny i ponadczasowy szeregowy ucinający sobie drzemkę w wolnej chwili.

Pokażmy ludzką (nie zawsze, ale wiecie o co chodzi) stronę naszych bohaterów. Przecież każdy z nich poza mniej lub bardziej epickimi starcami musi zrobić pranie, zjeść i zapełnić czymś czas między kolejnymi walkami.





Wszyscy kochają kotki...

...naprawdę wszyscy








Z drugiej strony wojna to najgorszy z koszmarów. Coś ponad czym nie można przejść od tak do porządku dziennego. Może ktoś pokusi się o uchwycenie tego spojrzenia wojaka, który widział zbyt dużo.



Dajcie znać, co myślicie. Liczę na to, że Wasze prace przerosną moje najśmielsze oczekiwania.